Przerażająca otchłań pustej kartki - czyli o rezygnacji z kart pracy

 

Według mnie jednym z aspektów ograniczania poczucia sprawczości i wpływu na proces edukacyjny ma nadmiernie rozbudowany arsenał kart pracy, w który wyposażają się nauczycielki i nauczyciele, wnikliwie analizując rynek dostępnych pomocy naukowych. Razem z nową maturą dostaliśmy mnóstwo niezwykle atrakcyjnych materiałów, dzięki którym przygotowanie do testu i pisania wypracowania ustnej wypowiedzi ma stać się banalnie proste.

 

Problem polega na tym, że gotowe karty pracy po prostu zabijają aktywność młodych ludzi. Do wypełniania tych kart zaangażowane są tylko osoby, które je skonstruowały. Trudno o twórcze zaangażowanie podczas ich wypełniania. Aktywność ucznia, pracującego z kartą pracy i ćwiczeniami materiałami wszelkiego typu ogranicza się w zasadzie do działania odtwórczego, które z pewnością jest łatwiejsze, mówiąc metaforycznie prowadzi młodego człowieka za rękę w drodze do zmierzenia się z wyzwaniem, jakim jest interpretacja tekstu, a także jego problemowa analiza. Niestety zasypując nasze uczennice i naszych uczniów gotowymi kartami pracy uczymy ich bezradności, wpajamy im przeświadczenie, że bez podpowiedzi, wskazówek i  kolejnych pytań do tekstu owego tekstu nie będą w stanie samodzielnie (zgodnie z autonomicznym sposobem myślenia) zrozumieć i przetworzyć tekstu. 

 

Jakkolwiek jest to trudne, gdyż gotowe materiały kuszą mnie zewsząd, rezygnuję niemal całkowicie z pracy z gotowymi kartami pracy na swoich zajęciach. Zastępuje je pracami przygotowanymi przez młodzież, jak najczęściej staram się konfrontować moich podopiecznych z przerażającą otchłanią pustej kartki i jednym tylko poleceniem, np: “Napisz/ uzasadnij/omów twoje rozumienie tekstu, zadaj pytania do tekstu, skonstruuj podsumowanie lub streszczenie tekstu, napisz polemikę z tekstem, napisz plan dekompozycyjny tekstu, zilustruj tekst”, etc.

 

Moi uczniowie nie tylko przygotowują sami notatki do tekstu lub zapisują proces odczytywania sensu owego tekstu, ale także sami pracują nad skonstruowaniem i sformułowaniem te sprawdzianów i kart pracy. Według mnie tak prowadzona praca przynosi dwie niezwykle cenne dla mnie korzyści: po pierwszym to jest brutalny sposób wyciąga młodych ludzi z paszczy nudy,  która towarzyszy im w szkole bardzo często po drugie oswaja i ze spotkaniem z tak w spotkaniu z tekstem, dając im poczucie sprawczości nad procesem interpretacyjnym. Wadą takiego założenia może być gorsze w sposób przygotowania do egzaminu, ponieważ uczniowie nie są obyci z testem i pytaniami do testu, choć wydaje mi się to tylko pozorne, bo rozumiejący literaturę człowieka jest w stanie zmierzyć się z niemal każdym tekstem. Może być też tak, że uczniowie wielu aspektów omówionych w kartach pracy i zasygnalizowanych tamże sami nie odszukają i będzie trzeba owe aspekty uzupełnić w toku lekcji. 

Jestem świadoma obu powyżej zaprezentowanych wad rezygnacji z korzystania z gpotowych materiałów i świadomie je przyjmuję,  chcę bowiem, aby moi uczniowie myśleli samodzielnie, a żeby to zrobić muszą nabrać odwagi i nauczyć się, że myślenie o tekście bierze się z niczego, czyli z ich własnego spotkania i rozumienia tekstu, ich własnej konfrontacji z przerażającą otchłanią pustej kartki, na której trzeba napisać swoje przemyślenia.

 

Aleksandra Stępień, 08.01.2024